Colleen Hoover jest jak już pewnie wiecie jedną z moich ulubionych autorek , każda jej książka jest bardzo porywająca i bardzo wciągająca. A o Tarryn Fisher czytałam dość dużo dobrych opinii. Więc czego innego można było się spodziewać jak nie czegoś cudownego?
Tyle mi wystarczyło by sięgnąć po książkę jednak miałam ochotę odłożyć ją zanim dotrwałam do drugiej części.
Były w niej momenty które nie pozwalały mi jej odłożyć ale bardziej przeważały te które kazały mi ja odłożyć.
Przyznam się że zaskoczyła mnie moja reakcja na końcówkę. Powinnam się nią zachwycać, happy end zawsze jest dobry a taki jaki był w tej książce powinien sprawić że nie będę mogła zapomnieć o tej książce jeszcze przez długie miesiące. Lecz prawda jest taka że koniec według mnie był słaby i prosty. Naprawdę nie wiem jak go określić nawet.
PS. Chciała bym was poprosić o zaproponowanie jakichś ciekawych książek. Chętnie przeczytam i zrecenzuje :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz